We wrześniu w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, w ramach inicjatywy Tłoczni doszło do niecodziennej wystawy - zdjęcia około 50-ciu młodych fotografów zostały dosłownie rzucone na ziemię, tworząc w ten sposób Stertę Fotografii, w której każdy odwiedzający mógł dowolnie przebierać, znaleźć fotografię dla siebie i zabrać ją do domu...pod warunkiem, że spełnił zapisane na jej odwrocie życzenie autora.
To z pozoru niewinne wydarzenie prowokuje min. do dyskusji na temat niestandardowego sposobu prezentowania fotografii - dlaczego nie miałaby by być ona interaktywnym, intymnym obiektem, pozbawiona dystansu galeryjnego, zfetyszyzowanego obiektu? Przypadkiem zdarzyło się, że wrześniowy numer Arteonu poświęcony był dyskusji o koncepcjach muzeów i pokazywania dzieł sztuki, a w nim ciekawy artykuł Jarsłowa Lubiaka o Museum of Broken Reletionships w Zagrzebiu, gdzie dokonano niebywale ciekawej zmiany statusu muzealnego przedmiotu...Przeczytajcie, daje do myślenia.
Ten blog nie jest miejscem na rozwijanie takiej dyskusji, ale Sterta Fotografii stać się może przyczynkiem do naprawdę ciekawej (i potrzebnej, moim zdaniem) dyskusji o sposobie prezentacji fotografii. Brawo dla Kasi Piekarczyk i Bartka Głowackiego - sprawców tego fotograficznego zamieszania! Jak zrelacjonowali, całą Sterta, czyli około 500 fotografii, trafiła do rąk swoich nowych właścicieli. Oby te 500 życzeń zostało spełnionych.. :)
Ja też miałem przyjemność wyrazić życzenie, które do tej pory zostało spełnione przez Anie i Wojtka, dzieki wielkie za kontakt :)
"To zdjecie jest cześcią pewnej opowieści, zagubionej w Stercie
innych fotografii. Postaraj się ją odtworzyć i wyślij mi swoją
własną opowieść, która moze stać za tą fotografią. Użyj swojej
wyobraźni, nie narzucaj sobie żadnych ograniczeń formalnych ani
merytorycznych :) Historię wyślij mi mejlem, znajdziesz go na moim
blogu".
No comments:
Post a Comment